facebook
YouTube

Parafia katedralna św. Floriana i św. Michała Archanioła w Warszawie

Tylko dla grzeszników
(Zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu)

Ostatni z warunków sakramentu pokuty przypomina nam, że nawrócenie nie kończy się z chwilą odejścia od konfesjonału. Przychodzimy do Boga nie po to, by zrzucić kamień z serca, ale by zacząć nowe życie! Nie wystarczy przyznać się do winy i pobożnie złożyć dłonie – wyrządzone krzywdy należy naprawić. Przykład zadośćuczynienia odnajdujemy np. na kartach Ewangelii: Jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie (Ewangelia św. Łukasza 19, 8) – tak postanowił Zacheusz, poruszony do głębi serca obecnością Jezusa w swoim domu.

„Wiele grzechów przynosi szkodę bliźniemu. Należy uczynić wszystko, co możliwe, aby ją naprawić (na przykład oddać rzeczy ukradzione, przywrócić dobrą sławę temu, kto został oczerniony, wynagrodzić krzywdy). Wymaga tego zwyczajna sprawiedliwość  – czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego (KKK 1459).

Pamiętamy jednak, że nasze grzechy zwracają się zawsze przeciwko Bogu; dlatego zadośćuczynienie polega najpierw na wynagrodzeniu Bogu zniewagi grzechu i braku miłości!

Patrząc wstecz na swoje grzechy i ich skutki, możemy łatwo dojść do wniosku, że sami o własnych siłach nie potrafimy naprawić tego wszystkiego, co zrobiliśmy źle. Gdyby można mieć dzisiejszą mądrość i cofnąć czas… Mogę (i powinienem!) przeprosić, wynagrodzić nieuczciwość, ale przecież uraz i przykre wspomnienie może pozostać w sercu bliźniego mimo moich przeprosin. Tego rachunku sam wyrównać nie potrafię; liczę na ludzką wyrozumiałość i przebaczenie, a przede wszystkim liczę na Boże miłosierdzie! Bóg ma moc pocieszyć strapionego i uleczyć serce zranione poczuciem krzywdy. Podsumujmy: nie zrzucajmy na Boga tego, co sami mamy do zrobienia, ale bądźmy pokorni i nie przeceniajmy własnego działania.

Pokuta, którą kapłan zadaje nam na spowiedzi, wiąże się z zadośćuczynieniem za grzechy. Dopowiedzmy: nie jest ona całym zadośćuczynieniem, ale jego istotną częścią. Należy ją wypełnić tak, jak została polecona. Nie jest to kara za popełnione grzechy, ale lekarstwo na naszą słabość, taki „pierwszy krok” na drodze życia w nawróceniu. Najczęściej jest to jakaś modlitwa, ale wcale tak być nie musi. Wiele tu zresztą rutyny i wygodnictwa, zarówno ze strony księży, jak i spowiadających się… Słyszymy „A za pokutę odmów…” – i odchodzimy od konfesjonału z prze-świadczeniem, ze tak niewiele trzeba, żeby sprawę załatwić, mały paciorek i już. Całkiem to wygodne, i nie psuje dobrego samopoczucia.

Trzeba jednak stwierdzić, że nie zawsze sama modlitwa jest najlepszą pokutą; czasem bardziej owocne (i dostosowane zarówno do sytuacji danej osoby i jej grzechów) bywa spełnienie dobrego czynu (np. pomoc najbliższym w domu, wyciągnięcie ręki do zgody, wierniejsze podjęcie swych obowiązków), post czy jałmużna. Gdyby więc ktoś uważał, że zadana mu pokuta jest mało dostosowana, zbyt formalna czy ciągle taka sama, można samemu zasugerować podczas spowiedzi coś bardziej konkretnego, płynącego z potrzeby serca. Jednak z dostosowaniem pokuty do „swego przypadku” bądźmy raczej posłuszni spowiednikowi, bo nie nasze upodobanie jest tu najważniejsze. Skąpiec wolałby pościć niż wspomóc potrzebujących, a żarłok chętniej dałby parę złotych na biednych, byle tylko nie odmówić sobie posiłku.

A co zrobić, jeśli z przyczyn losowych pokuta okaże się niemożliwa do spełnienia, na przykład udział w nabożeństwie Drogi Krzyżowej uniemożliwi choroba? Wtedy (kierując się własnym wyczuciem) należy zadaną pokutę zmienić; w przywołanej przed chwilą sytuacji można Drogę Krzyżową odprawić samodzielnie w domu, z pomocą modlitewnika, albo po powrocie do zdrowia, przy najbliższej okazji udać się na nabożeństwo.

Najważniejszą zasadą dotyczącą wypełnienia pokuty jest chyba nie odkładanie na później – gdy chcę wyzdrowieć, nie odkładam przyjęcia leku na przyszły tydzień… A Bóg właśnie dziś wzywa Cię do większej miłości!

Parafia katedralna św. Floriana i św. Michała Archanioła w Warszawie